W niedzielę, 13 maja 2018 roku, odbyło się kolejne spotkanie w ramach cyklicznych zebrań członków i sympatyków istniejącego już ponad 23 lata Siedleckiego Klubu Kolekcjonerów.

Przypomnijmy:

Siedlecki Klub Kolekcjonerów założyło 34 pasjonatów 8 stycznia 1995 r. Klub działał początkowo przy Muzeum Okręgowym (obecnie Regionalnym) do 14 września  2003 r. Następnie na 4 lata znalazł siedzibę w Miejskim Ośrodku Kultury. Od 14 października 2007 r. jest jednym z klubów Oddziału „Podlasie” Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Siedlcach. Od początku prezesem jest Sławomir Kordaczuk. Główną formą działalności są spotkania w Muzeum Regionalnym w drugą niedzielę miesiąca od godz. 11.00. Rozpoczynają się prezentacją pasji lub pokazem kolekcji członków klubu oraz zaproszonych gości, także na tematy związane z historią regionu, przepisami prawnymi regulującymi poszczególne dziedziny kolekcjonerstwa lub ochroną stanowisk archeologicznych. Po prezentacjach odbywa się część towarzyska, handlowo-wymienna. Każdego stycznia obchodzimy „urodziny” przy kawie, herbacie i ciasteczkach. Natomiast w miesiące wakacyjne organizujemy przed budynkiem muzeum „Giełdy staroci i rzeczy potrzebnych komuś innemu”.

                                                                                             Sławomir Kordaczuk


     
Tym razem z prelekcją nt.


- Podlasie w biografiach i twórczości wybitnych mistrzów pióra

wystąpiła prezes Siedleckiego Towarzystwa Naukowego, dr hab. Violetta Machnicka, zbieraczka „prawdziwych” samochodów w miniaturowych wersjach (zob. relację z 13 grudnia 2015 r.: Samochody świata. Męska kolekcja na damskim biurku).

       Członkini SKK o numerze legitymacji 174 skupiła się na kilkunastu poetach, prozaikach, publicystach, autorach pamiętników, dzienników, przewodników turystycznych, wspomnień o wyjątkowo zasłużonych ludziach z regionu.

         Dla każdej z wymienionych osób Podlasie było, jest lub miało być prawdziwym domem, dla większości zaś okazało się autentyczną inspiracją wielu wartościowych tekstów.

          Pośród omówionych postaci znalazły się m.in:
Jan Chryzostom Pasek, Adam Naruszewicz, Józef Ignacy Kraszewski, Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus (Aleksander Głowacki), Aleksander Świętochowski, Stefan Żeromski, Władysław Stanisław Reymont, Zofia Nałkowska.

       Szczególną uwagę słuchaczy prelegentka skierowała na twórców obecnie żyjących, sercem i pracą powiązanych z Podlasiem, jak choćby Sławomir Kordaczuk (także członek Zarządu STN) oraz Eugeniusz Kasjanowicz, autor m.in. „najlepszego poetyckiego debiutu roku 1991”, tomiku Itako to ja – zbioru „wierszy poświęconych Siedlcom i związanych z Siedlcami” – miastu-gnieździe:

      Kiedy wyjeżdżam z tego miasta

      nie zamykaj za mną drzwi

      otwórz okno

      niech twój głos

      płynie z wiatrem

      i otwiera krajobraz

      kiedy wyjeżdżam

      nie opuszczaj głowy

      weź gołębia do ręki

      popatrz mu w oczy

      niech zapamięta twoje serce

      kiedy wyjeżdżam

      nie płacz

      podaj dłoń jak przyjaciel

      i spójrz

      na powracające ptaki.

                                                                                    Violetta Machnicka          





Autor zdjęć: Sławomir Kordaczuk
 

Rozmowa z V. Machnicką


Uczestnicy słuchają wykładu

Widok sali i prezentowanych kolekcji





Opowieści o dawnym Janowie
– spotkanie z Autorami książki w Białej Podlaskiej


     Szanowni Państwo! W ostatnim czasie zostałem poproszony, aby napisać coś o naszej (Romana Petrynika i mojej) książce Opowieści o dawnym Janowie na stronę STN. Teraz z kolei, kiedy 19 stycznia 2018 roku, w piątek, odbyło się spotkanie autorskie w Białej Podlaskiej, kreślę kilka słów, aby o nim opowiedzieć.
     No, ale cóż można napisać o spotkaniu autorskim? Przede wszystkim to, że zostaliśmy na nie zaproszeni i, jak dotąd, było to pierwsze i jedyne takie wydarzenie związane z naszą książką o Janowie, na pewno więc pozostanie w pamięci już choćby z tego powodu. Pogoda była znośna i z Warszawy dojechało się na miejsce, do Filii numer 6 w Białej Podlaskiej Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Orzechowej 34, bez problemu. GPS i wskazówki Romana nie zawiodły – a były mi potrzebne, gdyż była to moja pierwsza wizyta w tym nieco egzotycznym (dla mnie) miejscu. Po drobnych przygotowaniach – umówiliśmy się, że przedstawię kilka slajdów, toteż trzeba było podłączyć komputer – pojawili się pierwsi uczestnicy spotkania. W bibliotece funkcjonuje Dyskusyjny Klub Książki i to właśnie w ramach jego działalności mieliśmy opowiedzieć o naszej wspólnej publikacji.

     Nasz plan, który nakreśliliśmy słuchaczom na wstępie, był taki: najpierw przedstawimy kilka slajdów i opowiemy skąd się wzięła książka, powiemy o tym, jak się zmieniała w trakcie pisania oraz o kilku poruszanych w niej tematach. Potem będzie dyskusja, a następnie opowiemy jeszcze o innych naszych dziełach, szczególnie o mojej książce sprzed paru lat pt. Das Album, którą co prawda kiedyś w Białej na Zamku już prezentowałem, lecz dla wielu osób było to coś nowego. Roman Petrynik miał zaprezentować także swój album Czas zatrzymany w fotografii. Od razu powiem, że ostatniej części nie było – jak się rozgadałem przy slajdach, to i czas się szybko skończył.

     Musiałem wybrać jakieś tematy do przedstawienia i zdecydowałem się na te, które wydawały mi się ważne i które mogłyby zachęcić do dalszej lektury. Najpierw o cmentarzach – to ze względu na refleksję wywoływaną pamięcią o przodkach i o tym, że ich prochy znajdują się niekiedy w miejscach niespodziewanych, bo już zapomnianych. Potem o janowskich Żydach, bo wygląda na to, że wszyscy o nich zapomnieli. Później o Szwedach, którzy zniszczyli janowski zamek i o moich poszukiwaniach winowajców. A także o tym, jak pomylił się Sienkiewicz opisując bitwę pod Janowem – z odkrycia tego jestem bardzo dumny. Wspomniałem również o znanych postaciach-legendach na przykładach Jana Caruka, Tańskich i Janiny Betleyównej.

     Uczestnicy spotkania – osoby raczej w moim wieku, ale było też kilka młodszych pań – słuchali uważnie, a potem była okazja, żeby podyskutować. Na sali byli znawcy tematu, jak pan Tomasz Demidowicz, z którego publikacji także korzystałem, można więc było porozmawiać o tym, dlaczego Janów wciąż nie ma praw miejskich oraz czy dobrze odgadłem miejsce bitew pod Janowem w czasie szwedzkiego potopu. – Bo może to był Janów Poleski, a nie Podlaski? Ależ na pewno był Podlaski, można to sprawdzić w książce Jacka Płosińskiego – on wprost mówi o Janowie Podlaskim. Część osób wspominała o swoich związkach z Janowem i regionem. Mieliśmy też kilka bardzo miłych, serdecznych rozmów już po zakończeniu spotkania. To było ważne, bo – jak wspomniałem na wstępie - po raz pierwszy mówiliśmy o tej książce publicznie.

     
I wszystko byłoby pięknie, tylko zdarzyła się książkowa tragedia. Wbrew zapowiedziom na plakatach, że na spotkaniu będzie można kupić książkę oraz wbrew wcześniejszym uzgodnieniom, paczki z „Arche” nie dojechały na czas. Nie dojechały także później, mimo że próbowano je w ostatniej chwili dostarczyć. Pogoda i wypadki po drodze zatrzymały transport. Zorganizowaliśmy kilka prywatnych egzemplarzy, ale to nie wystarczyło. Dopiero w poniedziałek, dzięki staraniom pań z „Arche” z Siedlec, książki trafiły gdzie trzeba, jednak autografy do nich wraz z dedykacjami dla poszczególnych osób wysyłamy pocztą jeszcze w ostatnich dniach stycznia.

     
Wraz z Romanem Petryniukiem jesteśmy niezmiernie wdzięczni za zaproszenie i za miłą atmosferę w Białej. Wielkie podziękowania dla uczestników rozmowy o Janowie oraz pracowników tamtejszej biblioteki. Szczególnie dziękuję pani Krystynie Nowickiej, która spotkanie z nami przygotowała i rozreklamowała. Także za kawę, miłe słowa i kilka książek o regionie, które otrzymaliśmy jako upominki. Wzajemnie obiecaliśmy sobie, że się jeszcze spotkamy!


Piotr Strzałkowski
członek STN

Autor zdjęć: Sebastian Wieczerza
 

Prezentacja autorów książki
Rozpoczynamy – prezentacja autorów. Pani Krystyna Nowicka (kierownik Filii nr 6), Roman Petrynik (siedzi) i Piotr Strzałkowski (stoi).


Piotr Strzałkowski opowiada o książce
Slajdy i opowieść o książce – skąd wziął się jej pomysł.


Zadowoleni uczestnicy spotkania
Już po prezentacji. Twarze raczej zadowolone.
 








Okładka książki "O dawnym Janowie"


Roman Petrynik, Piotr Strzałkowski
, Opowieści o dawnym Janowie, Grupa „Arche”, Warszawa 2017, ss. 417.
ISBN 978-83-9437-29-58.


Pamiętam zapach nafty i palącej się lampy naftowej. W części kuchni było klepisko, choć dom był porządny, zbudowany kiedyś przez braci do wspólnego zamieszkania.
Pamiętam zapach i smak świeżego mleka. Słodki zapach starej szafy w pokoju, gdy otwierało się jej drzwiczki.
Pamiętam zapach wieczoru w domu na Konopnickiej, od strony ogrodu, odgrodzony barierą światła. Za mną była jasność bijąca z wnętrza i odgłos tykającego zegara, przede mną letnia czerń, z której odzywało się cykanie świerszczy. Obok stał w milczeniu pogrążony w myślach ojciec, migotał ognik jego papierosa.

Fragment tekstu autorstwa Piotra Strzałkowskiego.



Kilka lat temu nadarzyła się sposobność obejrzenia starych zdjęć z Janowa Podlaskiego, z którego pochodziła moja rodzina. Przeglądając je, odkrywałem na nich bliskie osoby: oto dziadek biorący udział w jakiejś uroczystości przed drugą wojną światową, oto matka z koleżankami w szkole, ojciec na podwórku u sąsiada, oto stryj w harcerskim mundurku... Poczułem jakby postacie uwiecznione na odbitkach, osoby, z których większość już nie żyje, wróciły do mnie na chwilę raz jeszcze. Zdjęcia zawsze mnie fascynowały. Teraz mogłem znów powrócić do losów moich bliskich i historii samej miejscowości.
Zdjęcia mogłem obejrzeć dzięki kolekcji zebranej przez Romana Petrynika, fotografa z Janowa Podlaskiego. Wspólna fascynacja starymi fotografiami sprawiła, że z czasem nawiązana znajomość zaowocowała kilkoma pomysłami. Uznaliśmy, że historie, o których słyszeliśmy są na tyle ciekawe, iż chcemy je zapisać i ocalić w ten sposób od zapomnienia.
Roman Petrynik wydał album zdjęć janowskich, obejmując w dwóch tomach okres 1875-2012. Zbierając zdjęcia przez całe lata, spotykał wiele osób i wysłuchał wiele opowieści. Ja także pamiętałem przekazy mojej rodziny – tej, która mieszkała w Janowie i tej, którą losy rozrzuciły po Polsce. Próbując wypełniać luki z opowieści i dopełniać informacje z naszych rozmów, zacząłem sprawdzać źródła i docierać do nowych historii. I tak książka, która początkowo miała być stosunkowo krótka, rozrosła się do czterystu stron. Nazwaliśmy ją Opowieści o dawnym Janowie. Roman Petrynik był jej pomysłodawcą i dostarczycielem materiałów, głównie zdjęć ze swoich albumów, ja natomiast – głównym narratorem. Powstała książka dość osobista, ale jednocześnie pokazująca wyjątkowość miasteczka, które choć formalnie nim nie jest, zachowało ślady swej wielkości. I niewątpliwie zasługuje na to, aby o nim pamiętano i spisano jego dzieje. My staraliśmy się dołożyć do tego dzieła swoją cegiełkę.


Stara fotografia krzyża cholerycznego
Krzyż choleryczny przy stawie obok zamku – wygląd z około 1910 roku. Fot. ze zbiorów Romana Petrynika.
Zaczęliśmy od opisu krzyży, gdyż to one wyznaczały granice miasteczka.


Był czas, że Janów, zwany wtedy Janowem Biskupim, przewyższał swym znaczeniem Białą Radziwiłłów. Późniejsze dramatyczne losy: zniszczenia, pożary, epidemie, polityka zaborców oraz degradacja w ramach administracji państwowej i kościelnej spowodowały, że podupadł. W swojej historii na pamięć zasługuje niewątpliwie fakt, że przez wieki Janów pełnił rolę siedziby biskupstwa, a także dzieje stadniny, różnorodność narodowa i religijna oraz opór przeciw rusyfikacji i wymuszanej konwersji unitów na prawosławie.


Stara fotografia pochodu z relikwiami św. Wiktora
Wystawa fotografii Karola Beyera.
Jedna z plansz przedstawia zdjęcie z 1859 r. z pochodem relikwii
św. Wiktora z Warszawy do Janowa, uważane za pierwsze polskie zdjęcie reportażowe. Fot. Wikimedia. Źrodło: Dom Spotkań z Historią.



Stara fotografia prawdopodobnie urzędników państwowychBardzo ciekawe, choć zniszczone zdjęcie z okresu zaborów, z końca XIX w. Przedstawia prawdopodobnie
urzędników powiatowych, urzędujących w Janowie. Dziś osoby te są dla nas anonimowe. Fot. z archiwum Romana Petrynika.




O Janowie pisano już dawniej: najbardziej znana jest książka księdza Józefa Pruszkowskiego z 1897 roku oraz krótka przedwojenna broszura burmistrza Jana Caruka. Teraz udało się dotrzeć do nowych źródeł, do których mało kto sięgał, a które sprawiły, że wspomnienie Janowa ożyło raz jeszcze: były to między innymi pamiętniki urzędnika starostwa Jana Kondrackiego, listy biskupa Naruszewicza, opisy życia Czesława Tańskiego, przedwojenne roczniki prasy regionalnej, głównie endeckiego „Podlasiaka”, publikacje „Podlaskiego Kwartalnika Kulturalnego”, gdzie zamieszczano wspomnienia i opracowania np. na temat Żydów janowskich, stare opisy stadniny, wyniki badań archeologicznych itd. Dzięki nowym książkom i Internetowi, można było sięgnąć do nowych tematów, np. poszukać informacji o Szwedach w czasie „potopu”. Wszystko to posłużyło stworzeniu w miarę całościowego obrazu dawnego Janowa. „W miarę”, gdyż książka nie ma ambicji opisu pełnej historii tego miejsca oraz ludzi, którzy w nim żyli. Sądzę, że tworzy jednak podstawę, na której budować można dalsze badania, pisać uzupełnienia i dodawać inne opowieści.


Stara fotografia pożaru Janowa w 1915 r.
Unikatowe zdjęcie wielkiego pożaru z 1915 r., kiedy spłonęła m.in. drewniana hala targowa w centrum miasta.
Fot. z archiwum Romana Petrynika.

 


Jak wspomniałem, Janów jest dla mnie miejscem specjalnym, do którego często wracam. To pamięć mojej rodziny, dziecięcych przyjazdów na wakacje, atmosfery, zapachów i odgłosów, drewnianych domów, podlaskiej mowy, przekrzywionych krzyży na cmentarzach. Kiedy pisaliśmy tę książkę, wraz z nowymi materiałami Janów zadziwił mnie bogactwem spraw i postaci.


Stara fotografia powrotu koni z Odessy po wojnie
Polskie konie powracają z Odessy po wieloletniej tułaczce. Na czele – Fryderyk Jurjewicz. Wjazd na Pole Mokotowskie.

Niektóre konie trafiły wtedy do Janowa. Fot. reprodukcja z publikacji 125 lat Wyścigów Konnych, PTWK 1966.
 



Stara fotografia bolszewickiego komisarza Janowa
Jan Caruk jako bolszewicki komisarz, z naganem i granatem na biurku. Dokument z epoki.
Na odwrocie napis: „Widok mojej kancelarii, Twer, 25 kwietnia 1918”. Losy Jana Caruka – burmistrza Janowa – były zawikłane i znamienne dla historii tej części kraju. Fot. reprodukcja z albumu Romana Petrynika.
 


Pamięć ludzka jest zawodna. W Janowie nie pamięta się już o cmentarzu epidemicznym, na którym stoi stary budynek mleczarni, nie wie się, co to za groby są pod boiskiem szkolnym, nieznany jest fakt, że u wylotu na Białą Podlaską leżą w nieoznaczonych grobach Żydzi janowscy. Na tablicy na rynku nie ma wspomnianego ani jednego Żyda, a przecież było ich w miejscowości około połowy ludności przed wojną. Mało kto wspomina cerkiew unicką stojącą kiedyś w środku miasta; już bardziej wie się o synagodze w jej pobliżu. I tajemnice: malowidła pod obrazami w kościele, groby w „małym kościółku”, przeszłość Wygody i Zaborka... Dzięki książce wiadomo wreszcie, kto zburzył zamek biskupi, co miał na myśli Sienkiewicz opisując bitwę pod Janowem, oraz kim właściwie byli Szummerowie. I wreszcie to najważniejsze – losy ludzkie: cierpienia unitów, powstańcy styczniowi, masztalerze prowadzący konie w wojennym eksodusie, Żydzi idący na śmierć, janowscy „czerwoni”.


Likwidacja getta w Janowie w 1942 r.
W 1942 roku Niemcy postanowili zlikwidować janowskie getto, nastąpił wówczas eksodus Żydów.
Tu opuszczający getto Żydzi idą ulicą Bialską. Fot. ze zbiorów Romana Petrynika.
 


To książka o charakterze lokalnym, ale jednocześnie – mam nadzieję – może ona zainteresować osoby Janowa nieznające, bo to cząstka naszej zbiorowej historii. Z mojej strony mogę zapewnić – była pisana z sercem.



Opowieści o dawnym Janowie dzięki zainteresowaniu prezesa, pana Władysława Grochowskiego, wydane zostały przez Grupę „Arche”, której własnością jest zamek-hotel w Janowie Podlaskim. Książkę można uzyskać za jej pośrednictwem: w samym Janowie oraz w Siedlcach.


Autorzy:


Roman Petrynik
, fotograf urodzony w Janowie Podlaskim, od lat współpracuje z lokalną prasą i wydawnictwami, prezentując swoje zbiory i zdjęcia. Jego fotografie można znaleźć w wielu publikacjach, m.in. „Kult św. Wiktora w kościele kolegiackim w Janowie Podlaskim” Wiktora Kapłana, „Neple i okolice” ks. Zdzisława Oziembło. „Gmina Biała Podlaska – Tradycja a Współczesność”, „Narodowo Radykalni” Mariusza Bechty, „Historia szkół średnich w Janowie Podlaskim 1945-2005” Jarosława Dubisza, „Młyny wietrzne w powiecie bialskim” Renaty Maj, „Spacer po Janowie Podlaskim 1465-2005”, „Stosunki wyznaniowe w Polsce...” Andrzeja Tłomackiego. Jednym z największych jego dokonań jest wydanie dwutomowego albumu „Janów Podlaski – Czas zatrzymany w fotografii 1875-2012”.


Dr Piotr Strzałkowski, z wykształcenia informatyk, później pracownik naukowy, przez wiele lat pracownik dużej firmy technologicznej, doktor nauk fizycznych. Jego pierwszą książką i właściwym debiutem jest reportażowy „Das Album” z 2013 roku, nad którym pracował około 6 lat próbując odnaleźć właściciela znalezionego na Podlasiu niemieckiego albumu z negatywami sprzed II wojny światowej oraz odszukać sfotografowane przez niego miejsca. Interesują go losy ludzkie w kontekście rozgrywającej się wokół historii: osobiste relacje i wspomnienia oraz poszukiwanie śladów wydarzeń w dokumentach, archiwach i tam gdzie miały miejsce. Pasjonuje go fotografia je dokumentująca. Ciekawią go wybory w sytuacjach trudnych i rola przypadku. Dobrze to obrazuje jego kolejna próba literacka „Trzech”, która ukazała się w rzeszowskim kwartalniku literackim (numery 1-2/2016, 3/2016 i 1-2/2017). „Opowieści o dawnym Janowie” są trzecią pozycją w jego dorobku publicystycznym. Członek STN.


Piotr Strzałkowski










    We wtorek, 5 grudnia 2017 roku, dokładnie w dniu 150. urodzin Józefa Piłsudskiego, w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 im. Mikołaja Kopernika w Siedlcach odbyła się wyjątkowa uroczystość pod hasłem:


Urodziny Marszałka w siedleckim „Ekonomiku”


    Jubileusz stanowił podsumowanie obchodów Roku Józefa Piłsudskiego oraz inaugurację wieloaspektowego projektu edukacyjnego

100 lat niepodległej Polski


     Patronami honorowymi projektu są m. in. Siedleckie Towarzystwo Naukowe oraz Muzeum Regionalne w Siedlcach.

     Sławomir Kordaczuk
, wicedyrektor Muzeum i członek zarządu STN, przedstawił prezentację multimedialną nt.


Marszałek Polski Józef Piłsudski w Siedlcach i o Siedlcach

    Referent przypomniał o udokumentowanych wizytach w Siedlcach tytułowej postaci, mówił o podróżach Piłsudskiego przez Siedlce na front wojny polsko-ukraińskiej w 1919 roku i polsko-sowieckiej w roku 1920. Wspomniał też o udekorowaniu chorągwi 22 Pułku Piechoty Orderem Wojennym Virtuti Militari za walkę żołnierzy z Podlasia na pińskich błotach i wręczeniu sztandaru temu pułkowi w Siedlcach 3 listopada 1922 roku.

    Marszałek z wielką atencją wyrażał się o zasługach bojowych mieszkańców Podlasia i Siedlec. Ostatni raz odwiedził Siedlce w czerwcu 1932 roku. Zapewne widział wówczas pomnik Niepodległości, który siedlczanie zaczęli wznosić ku Jego czci 15 października 1930 roku, a niecały miesiąc później, 11 listopada, uroczyście odsłonili.

    Obecnie pomnik ów, w nieco zmienionym kształcie, stoi przed budynkiem Urzędu Miasta Siedlce.

    Siedlczanie dają wyraz swej pamięci o jednym z twórców Polski Niepodległej w wielu formach. Muzeum Regionalne w Siedlcach oraz Siedlecki Klub Kolekcjonerów wydawały pocztówki, przypominające wizyty Marszałka w Siedlcach i wizerunki pomnika Niepodległości. Najnowszą inicjatywą podjętą przez społeczeństwo siedleckie było ufundowanie tablicy pamiątkowej na 150. rocznicę urodzin Józefa Piłsudskiego, odsłoniętą na ścianie dawnego Banku Polskiego 3 grudnia br.

    Grupa utalentowanych wokalnie, muzycznie i teatralnie uczniów sprawiła obecnym na sali słuchaczom i widzom prawdziwą ucztę duchową w postaci przedstawienia:

Józef Piłsudski – człowiek niezwykły


    Dopełnieniem części artystycznej i jednocześnie podsumowaniem kilkugodzinnej uroczystości był koncert pieśni patriotycznych.

    Szczególne słowa uznania oraz podziękowania za perfekcyjne koordynowanie całości obchodów jubileuszowych należą się pomysłodawczyni przedsięwzięcia – polonistce i wicedyrektor ZSP nr 2 w Siedlcach, pani Barbarze Adamiak.


Sławomir Kordaczuk, Violletta Machnicka



Autorzy zdjęć: Sławomir Kordaczuk, Violetta Machnicka


Wykład S. Kordaczuka

Występy młodzieży

Uczestnicy wydarzenia, m.in. grupa rekonstrukcyjna






Album siedlecki...  Sławomira Kordaczuka



      Parafrazując znane przysłowie, można powiedzieć, że wszystkie drogi prowadzą... do Siedlec.

       W piątek, 26 maja 2017 roku, w Muzeum Regionalnym w Siedlcach odbyła się promocja najnowszej książki Sławomira Kordaczuka – prezesa Siedleckiego Klubu Kolekcjonerów, członka zarządu Siedleckiego Towarzystwa Naukowego i Oddziału PTTK „Podlasie” w Siedlcach, wicedyrektora wymienionego Muzeum. Przede wszystkim zaś znakomitego znawcy historii regionu (np. Pejzaż Siedlec z „Jackiem” w tle; Powiat siedlecki; Powiat łosicki; Powiat garwoliński) i fotografika z zapałem utrwalającego chwile naznaczone czasem i barwą (np. Siedlce moich ścieżek. Album fotografii).

      Tym razem ukazała się perfekcyjnie wydana książka o tytule:

Album siedlecki. Historia miasta i okolic z prywatnych archiwów


      W krótkiej przedmowie Od wydawcy Agnieszka Janiszewska, prezes stowarzyszenia tutajteraz, zamieściła m.in. następujący fragment:

Wielu osobom Siedlce wydają się być nic nieznaczącym prowincjonalnym miastem, o którym nie da się powiedzieć nic ciekawego. Na szczęście mamy grono regionalistów, którzy się z tym stwierdzeniem nie zgadzają. Co więcej – udowadniają, że to właśnie oni maja rację. Wykonują iście benedyktyńską pracę, zbierając i analizując materiały. Dzięki nim tak wiele nie odejdzie w zapomnienie. To pasjonaci lokalnej historii, nierzadko zawodowo związani z zupełnie inną branżą. Udostępnili Oni swoje zbiory, będące często częścią ich rodzinnych wspomnień, by na ich kanwie mogła być osnuta opowieść o naszym mieście. Bez ich zaangażowania niniejsza publikacja z pewnością nie ujrzałaby światła dziennego. Warto w tym miejscu wspomnieć, że publikacja ta ukazuje się w roku jubileuszu 470-lecia nadania Siedlcom praw miejskich (s. 5).

      Album siedlecki... jest „albumem” niezwykłym – łączy bowiem wyjątkowe obrazy z tekstami będącymi dopełnieniem i swoistym komentarzem precyzyjnie dobranych zdjęć. Są to fotografie dawne i współczesne, czarnobiałe i kolorowe, faktograficzne i artystyczne, autorskie i anonimowe. Widnieją na nich ludzie, miejsca, obiekty, przedmioty. A wszystko w jakiś sposób łączy się z jednym miastem – Siedlcami. Są to zatem powiązania osobowe, miejscowe, dziejowe, losowe.

     Wystarczy prześledzić podstawowe nagłówki zawarte w Spisie treści, aby zorientować się, że Autorowi opracowania faktycznie bliskie są omawiane treści i że przybliża je czytelnikom „człowiek stąd” (urodzony w Hołowczycach na Podlasiu), doskonale rozumiejący i czujący to, o czym pisze:
- My siedlczanie
- Historie do Siedlec przywiezione
- Ludzie z pasją
- Kawalerowie Orderu Uśmiechu
- Cudowne ocalenie
- Gimnazjum im. Bolesława Prusa
- Siedlce i region w kolorze

     Sławomir Kordaczuk – pasjonat wyzwalający pasje w innych – już w pierwszym zadaniu wstępu Od autora wyznaje, iż pisał kolejną książkę „z wielką radością”, tym bardziej, że zebrane materiały pochodzą od ludzi, z których część nie doczekała opublikowania własnych wspomnień.

Z przyjemnością układałem klocki zamieszczonych historyjek. (...) Niezmiernie fascynujące jest odkrywanie nieznanych faktów, wydarzeń i łączenie ich w opowieści tworzące poszczególne rozdziały. Obejmują one dzieje nie tylko Siedlec, ale i sporego obszaru wokół. Nie sposób bowiem wyizolować historii samego miasta, postrzeganego jako centrum gospodarcze i kulturalne oraz jedyny w regionie ośrodek akademicki z dwiema uczelniami wyższymi. Siedlce zawsze pojawiają się w opowieściach mieszkańców okolicznych miejscowości. Poza tym to miasto stanowi otwartą bramę turystyczną na pograniczu wschodniego Mazowsza, południowego Podlasia i północnej Lubelszczyzny (s.6).

     Lektura i ogląd Albumu siedleckiego... to uczta intelektualna, emocjonalna i wizualna – tu zwłaszcza 33 kolorowe fotografie zamieszczone w rozdziale Siedlce i region w kolorze. To również lektura obowiązkowa dla tych wszystkich, których Siedlce zaciekawiły, zachwyciły i pozwoliły im realizować własne pasje.
To książka dla tych, dla których miasto nad Muchawką było, jest lub stało się prawdziwym domem – małą Ojczyzną.

Violetta Machnicka

Fot. Ryszard Kowalski



Okładka książki "Album siedlecki"

Sławomir Kordaczuk

V. Machnicka zwraca się do S. Kordaczuka

Uczestnicy spotkania

S. Kordaczuk podpisuje książkę